Zboczeniec…?

Tadesse musiał odejść. Nie było wyjścia, choć kombinowałem na wszystkie strony. Nie dało rady. Być może przy lepszej kontroli nic by się nie stało. Ale… Zdarzyło mu się to w zasadzie dwa razy. Nie byłem pewien, czy to ciekawość, czy zboczenie. I powiem szczerze, do dziś nie wiem. Stało się jednak. Ponoć raz dotykał jedną dziewczynkę tam, gdzie nie trzeba. Reakcja była natychmiastowa. I dobrze. Abeba zaczęła na niego krzyczeć. Po moim przyjeździe ja też z nim porozmawiałem i nastraszyłem tak jak trzeba. Wciąż jednak nie byłem pewien, czy to była tylko ciekawość tego, co mają dziewczynki, a co chłopcy, czy coś gorszego. Wolontariuszki z Europy jednak nie dawały mi spokoju. Wpadły w panikę i same bały się Tadesse, uważając, że jest zboczeńcem i może nawet je zgwałcić. Trochę to śmieszne, ale taka psychoza panowała w domu przez dwa miesiące. Na początku postanowiłem, że go zostawię, nawet uparłem się. Zaznaczyłem, że jeśli jeszcze cokolwiek się zdarzy, to od razu, bez zastanowienia i w jednej chwili odejdzie. Lecz, co najgorsze, Tadesse został znienawidzony przez wolontariuszy, których przewinęło się już trochę przez ten dom. Przekaz był jeden: Tadesse – Zboczeniec i Gwałciciel! Etiopki w zasadzie nie miały zdania (jak to Etiopki), tylko powtarzały to, co mówią wolontariusze. W domu panowała dziwna psychoza. Nawet osoby niepełnosprawne – za wolontariuszami – zrzucały zawsze winę na Tadesse, pomimo że w danej sytuacji był Bogu ducha winien. Było to dla nich nawet wygodne. Binyam płacze. Powód: Tadesse, pomimo że w tym miejscu go nie było. Trochę nakręcał sytuację Ambase, który jest inteligentniejszy i zawsze trzyma z wolontariuszami, aby uzyskać dla siebie jak najwięcej profitów.

Lubiłem Tadesse. Lubiłem tego drania. To chyba było też prawo pierwszeństwa. On był tym pierwszym w naszym domu i to on pomagał nam jako pierwszy opanować wszystkich innych niepełnosprawnych. On pierwszy poczuł Tamir i on pierwszy rozumiał ten dom. Ach… kto pamięta te chwile?… Dziś to tylko historia mnie samemu wiadoma i nic więcej. Dom poszedł do przodu i chyba słusznie, że tak się dzieje. Co komu potrzebne wspomnienia i dziwne historie. Wspólnota musi się rozwijać, rozwiązywać bieżące problemy i myśleć o przyszłości. My jesteśmy tylko wyrobnikami. Musimy o tym pamiętać i często sobie o tym przypominać.

Raz nawet wkurzyłem się i podniosłem głos, bo to już było nie w porządku wobec Tadesse. Przez cały dzień wszyscy mówili, że Tadesse był „na górze” (w domu na pierwszym piętrze) z jedną dziewczynką i coś tam z nią robił (tzn. w domyśle: wykorzystywał seksualnie). Pierwsza powiedziała mi o tym Selam. Nic nie odpowiedziałem. Potem przez cały dzień Ambase powtarzał mi: Wiesz, Tadesse był z naszą koleżanką na górze i znowu… wiesz… Potem wolontariuszki. A ja tylko obserwowałem i słuchałem wszystkich. Problem w tym, że akurat byłem w domu i tę sytuację „na górze” monitorowałem. Rzeczywiście, Tadesse, Denka, Benyam i nasze dziewczyny znalazły się w jednym pokoju. Kiedy usłyszałem, że Tadesse jest z nimi, od razu się podniosłem (z przewrażliwienia innych) i poleciałem zobaczyć. W zasadzie cały czas byłem przy pokoju, więc wszystko działo się pod moim okiem. I co? No i nic nie było. Zaświadczam. Denka bawił się grzecznie z dziewczynami. Tadesse oglądał jakieś zabawki. Mając w świadomości, że wszystko może się zdarzyć, czuwałem cały czas przy pokoju. Ale sam fakt, że Tadesse był z dziewczynami w pokoju, zrodziło wizję Tadesse jako jeszcze większego zboczeńca. Wieczorem na spotkaniu powiedziałem wszystkim, że nie podoba mi się taka sytuacja. Nie można Tadesse oczerniać wtedy, kiedy nie ma podstaw, i nie można obwiniać go za wszystko, co złe w tym domu. Myślę, że i tak nikogo nie przekonałem. Perswazja trzech wolontariuszek była silniejsza. Każdy wiedział swoje. Będąc już we Włoszech, dostałem od nich wiadomość, że Tadesse znów „zaatakował”. Zapytałem, co to znaczy „zaatakował”, bo to słowo może mieć przecież wiele znaczeń. Dostałem szybko odpowiedź, w której dość precyzyjnie opisano mi, jak to Tadesse masturbował się przed dziećmi, gdzie i na kogo leciała sperma. Wiem, że to brutalne i niesmaczne. Nawiasem mówiąc, te problemy są u niepełnosprawnych tematem tabu. Nikt nie chce i nie wie, jak o nich rozmawiać. A jednak te problemy występują również u osób niepełnosprawnych. I to nie sporadycznie. Tak jak zdrowi mają problem ze swoją seksualnością, tak i osoby niepełnosprawne, czasami nawet te najbardziej powiedzmy połamane czy głęboko upośledzone. Jesteśmy przecież tak samo skonstruowani i posiadamy te same odczucia. Nie zawsze wszyscy potrafimy opanować nasze popędy. Niestety, prowadząc domy Betel, wielokrotnie musiałem reagować, rozdzielać, przenosić do innych domów, a w sytuacjach nie do opanowania, gdzie zboczenie brało górę, musiałem pozbywać się pojedynczych osób z naszych domów. Być może nie jest to superrozwiązanie, bo odejściem problemu się nie rozwiąże, jednak dla dobra innych, musiałem tak decydować… Tak też pewnie zrobiłem z Tadesse. Wiedziałem, że nie jest zboczeńcem, bo po tylu latach doświadczenia, po prostu czuję to i wiem. Jednak pod wpływem sytuacji i tego, że nie mogę przez cały czas być w domu i czuwać, wolałem, aby odszedł. Bałem się ryzyka rzeczywistego gwałtu czy wykorzystywania seksualnego dzieci. Nie jestem też do końca przekonany o prawdziwości tego zdarzenia. Być może to bujna fantazja młodych wolontariuszek, być może metoda na moją decyzję względem znienawidzonego Tadesse. Jeśli to nieprawda, to niech mają inni obciążone sumienie. Jakkolwiek, nie ma wśród nas Tadesse! W świetle przedstawionych mi faktów, decyzja nie mogła być inna. Decyzja musiała być natychmiastowa.

Gdzie odszedł? Powiedzmy, do swojego domu. Do swojej rozśpiewanej krainy. Do swojego zielonego Oromo. Wiem, wiem… Warunki i sytuacja życia tragiczne, nie do przyjęcia i zaakceptowania. Czy ktoś ma jakieś inne miejsce dla niego? A może jakieś inne rozwiązanie? Żal mi Tadesse. Ale jeśli to prawda, to muszę być bezlitosny i konsekwentny, niestety. W obronie innych. Taka moja jedna z niewdzięcznych ról. Wolałbym, aby brudną robotę ktoś załatwiał za mnie.

Tadesse, stary draniu, łajdaku! Nawet o tym nie wiesz, ale robiłem wszystko, abyś został. Nie dało się. Prawdopodobnie natura była silniejsza. Być może takie były wyroki Boskie, które trudno zrozumieć i odczytać. Być może to było poza nami. Być może tak musiało się zdarzyć. Czy wierzysz w przeznaczenie? Tak, masz rację, przecież człowiek jest wolny i nie jest więźniem czarów, wyroków i wierzeń.

Ty paskudny „zboku”, powiem Ci, że Cię lubię. Byłeś dla mnie druhem w chwilach dobrych i złych. Znając Cię, będziesz mówił o mnie do końca życia. Nikt Cię nie będzie rozumiał i wszyscy będą mieli dość słowa „Andrzej”. My jednak dwaj będziemy wiedzieli, o co chodzi. Już dziś to czuję. Pod skórą słyszę Twoje wypowiedzi. Pamiętasz temat siostry „Mrummrum”. Wszyscy się śmiali z tych naszych rozmów, bo nie wiedzieli, o co chodzi. To był motyw przewodni każdego naszego spotkania. Nie wiem, jak Ci to wytłumaczyć, abyś zrozumiał: Niech nasze rozmowy trwają dalej. Nie muszą się kończyć. Nic nie jest przecież skończone. A koniec nie musi oznaczać skończoności. Teraz będziemy gadali o Bulbula, Mrummrum i całym tym zakurzonym i zardzewiałym Kosmosie. Z kurzu i jego zawirowań mogą powstać wielkie rzeczy. 4,6 miliarda lat temu tak powstał cały Układ Słoneczny, potem nasza myśl, bojaźń, słabość i miłość. Z pyłu i obłoku gazu powstało całe Oromo, cała zieleń, tańce i pieśni. Kolizje są wpisane w naszą rzeczywistość już od samego naszego początku. Chcę, abyś to rozumiał. Planetoidy takie jak Thea zawsze możemy spotkać na naszej drodze. Dzięki nim mamy jednak słońce, gwiazdy i księżyc. Nie myśl zbyt dużo o otaczającej Cię rzeczywistości, o tym, co złe i niedobre. Jeśli już musisz, ucieknij i zamknij się w tańcach i śpiewach Oromo. Życie przemija dość szybko. Masz bardzo silny organizm. Wiem jednak, że przyciąganie ziemskie jest bardzo silne, tutaj o podwójnej ciężkości, a Ty na dodatek nie posiadasz żadnych zabezpieczeń. Prawo grawitacji mówi, że przedmioty spuszczone spadają. Przyciąganie ziemskie jest bezlitosne, jednak pamiętaj, że kończy się ono w nieskończoności, a im dalej od Ziemi, tym mniejsze. Dlatego uciekaj myślami jak najdalej. Czym bardziej w górę, tym lepiej, przyciąganie jest wtedy mniejsze. Musisz jakoś temu zaradzić. Cóż… dopóki Ziemia kręci się… Jakkolwiek, bądź dla mnie dalej dobrym druhem. Pomagaj mi tak jak na początku tego Cudu. Pamiętasz? Śmiem twierdzić, że bez Ciebie nic by nie było. Te zawirowania są dla mnie nie do odgadnięcia i zapewne nie są przypadkiem. Bądź mimo wszystko silny! Żyj tą chwilą, która była i która będzie. Wbrew logice, uciekaj od tego, co teraz. Jak najdalej!

Wiem, że Twój powrót musiał być bolesny. Dotknąłeś nieba, aby znowu spaść do piekła. Nawet nie chcę myśleć, jak teraz żyjesz. Zbyt bardzo mnie to dotyka. Wiem przecież, z jakich czeluści przyszedłeś. Gdziekolwiek będziesz, czy w niebie, czy w piekielnych otchłaniach, mów dalej do mnie bez sensu dla innych, a z sensem dla mnie. Chłopie, nic nie da się więcej powiedzieć. Niech Cię Bóg ma w swojej opiece!

5 thoughts on “Zboczeniec…?

  1. To dramat.Strasznie nam przykro.Czy wolontariuszki zetknęły się wcześniej ze światem dorosłych, upośledzonych ludzi, być może były w szoku, bo po raz pierwszy zobaczyły taką manifestację seksualności? Ileż to razy słyszałam drwiny normalnych, którzy przyłapywali osobę niepełnosprawną na masturbacji:”Ty świnio, ty zboku”. I demonstracja obrzydzenia i pogardy. A jakie mamy prawo oceniać, my, z pozycji ludzi, którzy szczęśliwie mogą się realizować w tej dziedzinie życia lub świadomie wybierają powściągliwość i celibat. Tak, to trudny temat. TRUDNY….Przed przemocą seksualną trzeba chronić innych, niewątpliwie….Widzieliśmy na zdjęciach twarz Tadesse, myślimy o nim.Jak On odebrał to wszystko, co przeżywa, czy wie, że to konsekwencja tego, co zrobił?…. Rozumiem decyzję, ale myślę też, czy nie szukać dla tego domu, kogoś z doświadczeniem w świecie ludzi niepełnosprawnych i takich małych społeczności. Bo Pan jest tam tylko co jakiś czas…

  2. Tak to już jest w naszym dziesiejszym i może nie dzisiejszym świecie, że są ludzie kryształowi, ale i też tacy jak w tym przypadku…tego się nigdy nie przewidzi, choćby Ci się wydawało, że znasz człowieka „na wylot”. Musisz się przyzwyczaić do tego, że może to nie ostatnia taka sytuacja, choć człowieka nigdy się do końca nie pozna i wydaje mi się, że tak było i tym razem. Często jest tak, że ludzie kryją się z tym latami…zanim otoczenie odkryje, co sie dzieje…wydaje mi się, że jego zachowanie nie było od tak sobie, często jest tak, że podobne sytuacje zdarzają się w rodzinach, z których pochodzą np. mieszkańcy Waszych domów.

    1. Co mają zrobić osoby niepełnosprawne intelektualnie ze swoją energią seksualną????Przecież potrzeby dotyczące tej sfery życia mają również osoby niep. z dobrych, wzorcowych rodzin, kochane w mądry sposób (to odnośnie komentarza mojej Poprzedniczki). Uczono mnie kiedyś: Niech masturbują się w kulturalny sposób, bez świadków, niech uczą ich tego osoby tej samej płci (uczą w sensie wpajania zasad kiedy można a kiedy nie).
      Nie znam tak „kryształowej” osoby, która nie posiadałaby energii seksualnej:-)

  3. Co mają zrobić osoby niepełnosprawne intelektualnie ze swoją energią seksualną????Przecież potrzeby dotyczące tej sfery życia mają również osoby niep. z dobrych, wzorcowych rodzin, kochane w mądry sposób (to odnośnie komentarza mojej Poprzedniczki). Uczono mnie kiedyś: Niech masturbują się w kulturalny sposób, bez świadków, niech uczą ich tego osoby tej samej płci (uczą w sensie wpajania zasad kiedy można a kiedy nie).
    Nie znam tak „kryształowej” osoby, która nie posiadałaby energii seksualnej:-)

  4. Dzieki za wpis, czekam na kolejne. Jesli jest taka mozliwosc, prosze mnie jakos poinformowac, gdy pojawi sie cos nowego, bo jestem strasznie zabiegana, a mam pewnosc, ze powinnam tutaj wracac.

Skomentuj Małgorzata Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *